piątek, 4 marca 2016

Formalności. Czar norweskich urzędów publicznych. Część II.



W części pierwszej skupiłam się na problemie, jaki spotkał mnie na początku załatwiania spraw papierkowych w Norwegii i który baaaardzo mnie zdenerwował. Pewnie dlatego wyszedł mi niezbyt pochlebny obraz tych instytucji i pracowników :-P Trzeba jednak przyznać, że reszta formalności poszła już w miarę sprawnie, choć nie obyło się bez pewnych drobnych zawiłości i zabawnych sytuacji. Na przykład? Dostałam w urzędzie francuskie nazwisko... ;)


Dalsze kroki w urzędach były dużo łatwiejsze, ponieważ miałam już D-nummer (który w końcu "wywalczyłam") a w rękach umowę o pracę - czyli krok pierwszy z planu, który sobie początkowo założyłam (przeczytaj / przypomnij sobie tutaj).  I z pewnymi drobnymi korektami, mogłam zacząć go realizować :) Wyglądało to następująco:

1. Rejestracja na stronie Urzędu ds. Cudzoziemców (UDI) jako osoba z UE, posiadająca pracę w Norwegii, i umówienie wizyty na POLITIET, a właściwie w oddziale policji w Centrum Obsługi Pracowników Zagranicznych (SUA). Przy wypełnianiu wniosku należy podać swoje dane z paszportu oraz dane pracodawcy. W wyznaczonym wcześniej terminie (ja czekałam ok. 2 tygodni od podania) stawiłam się w centrum z umową o pracę oraz paszportem, i otrzymałam upragnione registeringbevis - świadectwo rejestracji, które jest jednocześnie takim pozwoleniem na pobyt/pracę dla obywateli UE.



2. Założenie osobistego elektronicznego konta w systemie ALTINN, które służy do komunikacji z instytucjami publicznymi. Wymagane jest posiadanie norweskiego numeru identyfikacyjnego. Należy internetowo zamówić specjalne PIN-kody, dzięki którym zarejestrujemy się jako nowy użytkownik w systemie. Trzeba pamiętać, że kody przychodzą na adres pocztowy pod którym widniejemy w Norwegii, dlatego warto sprawdzić w Rejestrze Ewidencji Ludności (Folkeregisrtet) czy adres się zgadza, albo czy czasem nie jest to adres w Polsce, bo wtedy kody prześlą tam :P



3. Wizyta w SKATTEETATEN, a właściwie w jednostce Skatteetaten w Centrum ds. Pracowników Zagranicznych i złożenie podania o kartę podatkową (skattekortet). Trzeba uzupełnić szacowane dochody tygodniowe/miesięczne/roczne, ponieważ na tej podstawie przydzielają nas do konkretnej tabeli podatkowej i ustalają, ile kasy będą z nas zdzierać ;) Oczywiście wszystkie dotychczasowo otrzymane dokumenty (registeringbevis, umowa o pracę, paszport, umowa najmu mieszkania) musimy mieć ze sobą do wglądu. Karta podatkowa przychodzi do meldingboks (skrzynki pocztowej) w systemie elektronicznym ALTINN. Stamtąd może ją pobrać Wasz pracodawca, który zostaje powiadomiony przez system automatycznie, gdy tylko Wasza karta podatkowa się tam pojawi. Jest to bardzo ważne, bo pracodawca w Norwegii nie może przelać wypłaty pracownikowi bez karty podatkowej. To znaczy może... tylko że jeśli nie otrzyma jej na czas, lub pracownik jej nie ma / nie załatwił, to pobierany jest podatek dochodowy w wysokości 50% wynagrodzenia... a tego byście chyba nie chcieli :P Oj nie, nie chcielibyście :P



4. Kiedy już mamy wszystko z poprzednich punktów, ostatnim krokiem jest wizyta w banku by założyć konto. W końcu jakoś wypłata musi przychodzić, a w Norwegii pracodawca NIE MOŻE, ale to absolutnie NIE MOŻE, wypłacić nam wynagrodzenia w gotówce, "do ręki". Wszystko musi być udokumentowane, żeby państwo wiedziało, jakie mamy dochody, czy pracodawca odprowadza podatek no i czy odkłada dla nas tzw. feriepenger (czyli pieniążki na wakacje, sasasa :D ale o tym napiszę kiedy indziej :) ).



*W banku, nie wiem czemu, ale zarówno J. jak i ja, mieliśmy największe problemy. Mi, pomimo że miałam umowę o pracę, świadectwo rejestracji i wszystkie inne cuda z wcześniejszych punktów, w jednym banku odmówili, a w drugim miły pan powiedział że wszystko super, potrzebuje tylko dokument na którym jest zapisany mój D-nummer. Hmmm, uwierzcie że D-nummer otrzymałam, ale nikt mi nie dał na to pisemnego potwierdzenia, posługiwałam się nim wszędzie, ale nie widniał on na żadnym papierku! Pan stwierdził, że na pewno jest na karcie podatkowej. Z tym ze Urząd Podatkowy nie wysłał mi jej tradycyjną pocztą tylko elektroniczną, mówię. Pan nadal nieprzejednany. Wróciłam się do urzędu podatkowego, poprosiłam żeby wysłali mi wersję papierową. Pani zanotowała, coś kliknęła i stwierdziła że dostanę do 3-4 dni choć oni już papierowych nie wysyłają więc ona nie wie dokładnie.... Super! Ale czekałam tydzień... no i się nie doczekałam. Ale konto w banku musiałam mieć , i to natychmiast! Zaczęłam więc przeglądać wszystkie moje dokumenty w poszukiwaniu jakiegokolwiek, na którym jest zapisany mój D-nummer. I znalazłam ! :) Politiattest, czyli zaświadczenie o niekaralności, które załatwiałam wcześniej na wniosek potencjalnego, wcześniejszego pracodawcy. Co prawda tamtej pracy nie dostałam, ale zaświadczenie bardzo mi się przydało :) Bo wróciłam do banku, trafiłam na tego samego pana, który konto założył mi od ręki :)


Dobra, dobra, zapytacie, ale na wstępie pisałaś coś o francuskim nazwisku, a tu czytam masę innych rzeczy a francuzeczki jak nie było, tak nie ma :P



Zabawną sytuację miałam, gdy po ślubie zmieniłam nazwisko i czekało mnie łażenie po tych wszystkich urzędach, dodatkowo na poczcie i aktualizowanie danych osobowych... Choć w panieńskim nazwisku miałam polską literkę "Ł", to tutejszy zapis oczywiście mi ją zjadł, bo tu używają tylko tych literek alfabetu łacińskiego które są wspólne (i Norwedzy je rozpoznają). Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po zmianie na nowe (znów z polską literką "Ń" przed "E"), odkryłam, że co prawda "Ń zredukowali do "N" ale... nad zwykłym polskim "E" dodali francuski wichajsterek z akcentem i wyszło "Ê"... No halo halo, to czemu wcześniej z Ł był problem jak tu nawet francuskie akcenty w razie potrzeby (a właściwie to BEZ POTRZEBY) dodają... Poszłam to sprostować do Folkeregistret (Rejestr Ewidencji Ludności), żebym czasem nie miała potem problemów z powodu nowej tożsamości :P Pani na początku nie bardzo chciała zrozumieć mój problem, ale w końcu to zmieniła i poczta zaczęła przychodzić na normalne nazwisko (a przynajmniej na to uproszczone, bez polskich ale tez bez jakichkolwiek innych liter, akcentów, wichajstrów i tym podobnych :P)

Patrząc z perspektywy czasu muszę przyznać, że wizyty w norweskich urzędach nie są takie straszne jak się wydają, i pomimo napotkanych problemów to chyba bardziej zapamiętałam te lepsze strony ich funkcjonowania : system numerkowo-kolejkowy, raczej krótki czas oczekiwania na przyjęcie, załatwianie spraw przy okienkach gdzie widać wszystkich pracowników (a nie czekanie przed zamkniętym gabinetem z myślą : "ile jeszcze pani zajmie ta kawa/ploteczki przez telefon?"), komunikowanie z petentem za pomocą systemu elektronicznego, zawsze uśmiechniętych urzędników (taaak, nawet jeśli nie mogą ci pomóc uśmiech im z twarzy nie schodzi :) ).

Więc i ja się do Was uśmiecham :) i pozdrawiam,
Ania


15 komentarzy:

  1. Pozdrawiam i przychylam się do komentarzy w sprawie zmiany tła na białe i czcionki na czarną, po kilku wpisach dostałem oczopląsu ;) Fajny wpis!

    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem dlaczego nie dostałaś D nummer bekreftelse pocztą. Mój mąż niedawno dostał i ja też mam dostać do skrzynki pocztowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż też nie dostał pisemnego potwierdzenia gdy dostał D-nummer, mi pani tylko w urzędzie odczytała. Dopiero gdy załatwialiśmy ten właściwy, fødselsnummer, przyszło pisemne bekreftelse pocztą.

      Usuń
  3. A mogę spytać w jakim banku zakładałaś konto? Mój mąż założył w DNB i mamy od tego czasu spore problemy. Samo założenie konta zajęło miesiąc i wymagało dwóch wizyt w banku. Potem okazało się, że zostaliśmy oszukani. Mimo wcześniejszych wielokrotnych zapewnień, że mąż dostanie bankID - nie dostał i nie ma do niego prawa, bo ma tylko D-nummer. Kartą nie może płacić przez internet i w ogóle jest to taki typ karty jakie mają w Norwegii dzieci do konta rodziców. Oczywiście nie ma opcji zmiany karty. Bankowość elektroniczna jest okrojona i są duże limity na wybieranie pieniędzy. Wszyscy polecali nam ten bank, bo nikt nigdy nie miał takich problemów z DNB. My jesteśmy bardzo rozczarowani i nie wiemy do jakiego banku uciec, boimy się, że znów nas zrobią w konia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też zakładał w DNB i było to samo co piszesz, normalną kartę dostał dopiero po otrzymaniu fødselsnummer. Ja zakładałam w Sparebanken Vest, jeszcze przy D-nummer, i nie było żadnych problemów.

      Usuń
    2. Mój mąż ma zamiar odstąpić od umowy i zrezygnować z DNB, bo to jest skandal. Też idziemy do tego banku, co Ty ;)

      Usuń
  4. Czyli w Sparebanken Vest dostałaś BankID i normalną kartę mając D- nummer? Ile trwała procedura otwierania konta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konto otwarto od ręki, na kartę czekałam do 3-4 dni.

      Usuń
    2. Konto otwarto od ręki, na kartę czekałam do 3-4 dni.

      Usuń
  5. A mogłabyś opisać jak szukałaś pracy? Ja rozsyłam CV i nic to nie daje. Rzeczywiście trzeba chodzić osobiście do pracodawców lub zamęczać ich telefonami i mailami? Ja po kilku próbach odnoszę wrażenie, że oni tego nie chcą. Albo elektronicznie (tzn. nikt na Twoje CV nawet nie spojrzy) albo normalnie, czyli po znajomości. A może ja czegoś nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety szukanie pracy tak tu wygląda i zajmuje sporo czasu. Ale trzeba być wytrwałym i ja polecam osobiście chodzić do firm ze swoim CV. Pytanie czy znasz norweski i na jakie stanowiska aplikujesz, teraz mam wrażenie że bez norweskiego, nawet kulawego ale jednak norweskiego, jest naprawdę ciężko...

      Usuń
  6. Mówię dosyć dobrze i szykuję się na egzamin B2. Chciałabym dostać pracę jako barnehageassistent, lub SFO assistent ale zawsze dostaję odpowiedź w stylu: znaleźliśmy kogoś innego, lepszego. Nawet popularne agencje pośrednictwa pracy nie są zainteresowane moim CV, wydaje mi się, że po prostu nie mają ofert. Mam doświadczenie zawodowe i ze szkoły i z przedszkola z Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako barnehageassistent jest sporo ofert, ale często to są vikariaty, albo ringevikariaty :/ próbuj do skutku w agencjach, albo chodź bezpośrednio po przedszkolach. Jeśli jeszcze nie byłaś, to z przedszkolami są związane takie agencje jak Akasia, PVS, Adecco, People4You. Powodzenia!

      Usuń
  7. 54 year old Software Engineer III Rheta Simnett, hailing from McBride enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Painting. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Ferrari 412S. odkryj wiecej

    OdpowiedzUsuń