wtorek, 23 sierpnia 2016

Norweskie danie narodowe - GRANDIOSA!


Niemal każdy kraj czy region na świecie może pochwalić się swoją kuchnią, specyficznymi smakami czy narodowym daniem. Czyli potrawą często goszczącą na stołach mieszkańców, swoistą "kulinarną dumą narodu". My mamy żurek, bigos i pierogi, a Norwedzy... Mrożoną pizzę. Grandiosę.


Oczywiście podchodząc do tematu poważnie, za narodowe norweskie danie można by uznać fårikål (danie z baraniny lub jagnięciny, z kapustą i czarnym pieprzem, gotowane w jednym garnku i serwowane z ziemniakami), ribbe (pieczony boczek wieprzowy z żeberkami)) czy pinnekjøtt (baranie solone i szuszone żeberka) ale sami Norwedzy do tego tematu poważnie nie podchodzą, bo tradycyjne potrawy przygotowują i spożywają rzadko, najczęściej z okazji świąt czy rodzinnych uroczystości. A najczęściej na ich stołach króluje właśnie Grandiosa i sami twierdzą, że mrożona pizza to norweskie danie narodowe. Tak z reszta głosi napis na każdym opakowaniu Grandiosy! Norwedzy mówią to oczywiście w żartobliwym tonie, sami się z tego śmieją, ale to nie zmienia faktu że właśnie Grandiosę jedzą najczęściej.




O co chodzi w fenomenie tej pizzy, że w weekend w marketach z co drugiego koszyka w kolejce do kasy wystaje co najmiej jedno jej opakowanie? A gdy zrobią na nią TILBUD (czyli promocję) znika ze sklepowych zamrażarek z prędkością światła? A każdy szanujący się Norweg trzyma jedno czy dwa opakowania w zamrażarce na czarną godzinę?




Po pierwsze - jest to danie praktycznie gotowe. Idealne dla leni czy zapracowanych, gamer'ów, nie mających czasu albo kulinarnych antytalentów. Wystarczy włożyć do piekarnika czy mikrofali i po 10-12 minutach, jeśli nie podrasowujesz jej swoimi dodatkami, jest gotowa do spałaszowania. A Norwedzy uwielbiają gotowe dania! Nie lubią stać przy garach i spędzać czasu w kuchni, bo wolą przeznaczyć go na fjelltur (wycieczkę w góry). Dlatego Grandiosa, danie w 10 minut, jest tu tak popularna.

Nie byłaby jednak taka popularna, gdyby nie to, że... Grandiosa jest po prostu PYSZNA! (taaak, też nigdy nie spodziewałam się, że to kiedyś napiszę :P - ale to prawda!)



Nie sądziłam, że mrożona pizza może komukolwiek smakować. Wolałam zrobić pizzę sama lub iść do pizzeri, gdzie znają się na rzeczy i zaserwują mi pizzę, która naprawdę ma smak. I myślałam, że nie jestem w tym myśleniu odosobniona. Ba, że każdy tak ma, myślałam! Więc gdy dowiedziałam się, grubo ponad roku temu, że Grandiosa to narodowy przysmak Norwegow, z niedowierzaniem przyjęłam tę informację. No bo jak to tak?

Później, gdy przez jakiś czas pracowałam na kasie w popularnej tu sieciówce spożywczej i kasując zakupy klientom, zobaczyłam na własne oczy, ile osób ją tu kupuje, to poczułam dla Grandiosy coś w rodzaju respektu. Przecież tyle osob nie może się mylić i jeść co weekend byle jakiej pizzy :P





Jakieś 2 miesiące temu nie mieliśmy zbytnio czasu gotować i przygotowywać wymyślnych dań i pewnego wieczoru w naszym sklepowym koszyku, potem w piekarniku i w końcu na talerzu wylądowała Grandiosa. Po pierwszych kilku gryzach wymieniliśmy z J. Zaskoczone spojrzenia. Ta pizza odrazu zdobyła nasze uznanie :) niby dodatki - nic nadzwyczajnego - żółty ser, szynka i czerwona papryka. (takie są w wersji podstawowej Grandiosy, bo rodzajów jest kilka). Ale za to ciasto nie przypomina żadnego znanego mi ciasta na pizzę. Jest bardzo cienkie i chrupkie (a moze to kwestia tego, że zawsze za długo ją trzymam w piekarniku?:P) i w połączeniu z sosem - bardzo smaczne.



Grandiosa jest naprawdę świetna. Chyba muszę jej złożyć oficjalne przeprosiny, że powątpiewałam w jej fenomen i w duchu podśmiechiwałam się z Norwegów robiących zapasy Grandiosy gdy tylko była na promocji ;) bo od czasu gdy spróbowaliśmy jej po raz pierwszy, a gdy nie mamy czasu przygotować obiadu albo chcemy zjeść na szybko coś ciepłego, zazwyczaj wstawiamy do pieca Grandiosę właśnie.



Nie dajmy się jednak zwariować - żadna, nawet najlepsza pizza, tymbardziej mrożona, nie zastąpi domowego obiadu ze świeżych produktów. Ale czasem można sobie pozwolić na drobne odstępstwa. I wtedy Grandiosa świetnie się sprawdza :)

To kto miałby ochotę spróbować? :)

Pozdrawiam,
Ania

7 komentarzy:

  1. My między innymi w związku z tą pizzą mamy zamiar nabyć fryseboks (wolnostojącą zamrażarkę). Opłaca się kupić więcej pizzy w promocji i mieć na zapas. Też lubimy i jemy raz na tydzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z kolei mamy osobny fryseskap, co prawda załadowaną mięskiem, ale zawsze znajdzie się tam jakaś Grandiosa :)

      Usuń
  2. A my sie chyba nie szanujemy bo Grandiose jemy raz na kilka miesięcy i wcale nie mamy jej w zamrażarce na czarną godzinę :P Ørjan mówi, że jest dobra, ale nie na tyle żeby trzymać zapasy na czarną godzinę :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie w sklepach jest jej na tyle, żeby kupić kiedy się ma ochotę, nie trzeba trzymać całej zamrażarki obładowanej po brzegi Grandiosą :P ale w którymś kryminale Jo Nesbø był podobny opis statystycznego Norwega ;) oczywiście to wszystko generalizacja, a zawsze znajdą się wyjątki :)

      Usuń
  3. Przeczytałam ten wpis o Grandiosy jak tylko się pojawił ale z telefonu nie lubię komentować (bo nie umiem szybko pisać xD) i śmiałam się sama do siebie.
    Fenomen tej pizzy już od dawna mnie fascynował. Kiedyś był w norweskiej teve program w stylu naszej Interwencji- taki znany siwy pan w okularach (chyba z norweskiego masterchefa) wybrał się do fabryki produkującej grandiosę i chciał aby mu zdradzili skąd pochodzi mięso, jaki jest skład ciasta itp- ogólnie wpuścili go na halę produkcyjną ale żadnych informacji nie zdradzili a kierownictwo nie chciało rozmawiać- jednym słowem podsumował ze mają coś do ukrycia i że pizza musi zawierać sporo syfków.
    ja jadłam ją chyba raz ale nigdy nie byłam smakoszem żadnych pizz wiec nawet nie pamiętam czy była dobra- często w remie są duże promocje na nią, wtedy można kupić np 3 za 100 nok. pewnie dlatego norki robią zapasy:)
    ps a ja już przestawiłam się na Oslo i nawet cieszę się, że już wróciłam do Norwegii:)
    ps2 żebyś nie obrosła w piórka ale Twój blog był jedyny polskim blogiem który na bieżąco śledziłam na wakacjach:) ale tylko w telefonie z którego jak wspomniałam nigdy nie komentuję:)
    w każdym razie przynajmniej u Ciebie nie mam zaległości hehe:)
    klem, klem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma cudów żeby mrożone danie było zdrowe więc mogą się zasłaniać tajemnicą handlową i nie podawać składu, prawda możemy tylko podejrzewać jaka jest, ale cóż - czasem trzeba zjeść coś niezdrowego, a grandiosa naprawdę jest smaczna :P
      PS. jej, jakie to miłe, dziękuję :) w piórka nie obrosłam ale naprawdę mi miło :)

      Usuń
  4. Ojciec z mojej rodziny goszczącej mówił, że na pizzach Grandiosa było kiedyś więcej warzyw, ale, że Norwegowie zdejmują warzywa i wyrzucają to podobno ograniczyli dodatki inne niż ser i szynka. Czy tak naprawdę jest? Nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń